Zdjęcia ślubne

Może jesteście ciekawi jak powstają zdjęcia ślubne? Być może wygląda to tak, że fotograf przyjeżdża, popstryka, skasuje co jego i po pracy. Taka sobie lekka, przyjemna i niezobowiązująca fuszka za dobre pieniądze. Może i zdarzają się takie przypadki, ale raczej wśród mało wymagających klientów i tanich fotografów.

Z mojego punku widzenia wygląda to nieco inaczej. Zapraszam, zobaczcie jak wygląda to u mnie.

Średnio dwanaście godzin pracy w dniu ślubu. Fotografowanie wszystkiego co ważne i przyciągające wzrok. Przygotowania, ślub, przyjęcie weselne. Tyle piękna, że trudno oczy oderwać. Tyle się dzieje, że materiału przybywa lawinowo. Dobrze, że nie należę do tych co robią po pięć tysięcy zdjęć. Wolę myśleć niż strzelać seriami. No chyba, że robię sport albo psy w ruchu. W wolnych chwilach archiwizacja zdjęć na bieżąco po zapełnieniu karty. Łącznie trzy kopie. Karta podstawowa, druga karta w aparacie i kopia na dysku. Na wszelki wypadek.

Jeszcze tylko sesja ślubna w tygodniu i można siadać do selekcji i obróbki. Łącznie ze dwa tysiące zdjęć do przebrania. Zostają te najlepsze. Pierwsza selekcja i odpadają zdecydowanie nieudane oraz „dziwne i problematyczne”. Wstępna obróbka i kolejna selekcja. Odpadają podobne do siebie. Zostaje 400 z małą górką oraz zdjęcia z sesji. Teraz można je spokojnie dopracować, posortować i poukładać tak żeby reportaż był spójny, interesujący i urozmaicony. Ostanie retusze na zdjęciach z sesji i… Minęły dwa tygodnie i Wasze zdjęcia ślubne są gotowe. Czasami trwa to trochę dłużej, ale o tym uprzedzam. W między czasie oczywiście wysyłam Wam kilka próbek, żeby zaostrzyć apetyt na całość.

Po drodze zamówienie spersonalizowanych opakowań, odbitki, galeria dla gości i zawsze kilka poprawek bo coś tam mi spokoju nie dawało. Ostatecznie po okołu trzech tygodniach spotykamy się na przekazanie całego materiału. Kawka, ciacho i… musicie zarezerwować przynajmniej z godzinę bo lubię zrobić większą prezentację.